Gdynia skierowana na bezdroża

Rozmowa z Bartłomiejem Austenem
bartek austen
Bartłomiej Austen

Rozmowa z Bartłomiejem Austenem ubiegającym się o nominacje na obywatelskiego kandydata na prezydenta Gdyni z ramienia Gdyńskiego Dialogu

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski: Najpierw zróbmy testy gdyńskiego pochodzenia. Gdzie się urodziłeś? Jakie przedszkole, która szkoła podstawowa, która szkoła średnia? Czy pamiętasz kto był Twoim wychowawcą? No i który jesteś rocznik?

Bartłomiej Austen: Urodziłem się w Gdańsku. Przedszkole z kolei w Sopocie, koło Łysej Góry. Podstawówki zaliczyłem aż cztery: część zerówki w Sopocie, dalsza część zerówki i pierwszej klasy w Wielkim Kacku, potem do czwartej klasy w świeżo wybudowanej wtedy szkole na Karwinach, a następnie – szkoła sportowa na Władysława IV. Szkoła średnia to I LO w Sopocie. Trochę się tych wychowawców, więc przewinęło, ale pamiętam od ,,sportówki” gdzie mieliśmy dwie Panie za wychowawców plus jedną w liceum. A jestem rocznik 1978.

Zobacz także: Prawybory w Gdyńskim Dialogu

Dzielnice Gdyni, w których mieszkałeś/mieszkasz?

Obecnie Dąbrowa, od 29 lat, wcześniej 7 lat na Karwinach plus rok na Bernadowie.

Jakie są twoje trzy ulubione miejsca w Gdyni?

Ciemną nocą zdecydowanie bulwar nadmorski, lubię wtedy siedzieć na falochronie, a w dzień – z kolei okolice jacht klubu, bo tam słońce zachodzi najpóźniej. Trzecie miejsce to klif orłowski.

Jakie są twoje trzy ulubione lokale gastro w naszym mieście?

„Pueblo” Mariusza, „Śródmieście” Krzyśka i Oskara i – wprawdzie nie gastro, ale mam do tego miejsca ogromny sentyment – „Klubokawiarnia” Marcina.

Co robisz zawodowo? Jaki odniosłeś największy sukces zawodowy?

Mam własną firmę, która od 2015 roku zajmuje się produkcją, importem i eksportem mrożonych warzyw i owoców oraz mrożonych grzybów. Działamy zarówno na rynku polskim jak i europejskim oraz w krajach afrykańskich i arabskich. Największy sukcesem zawodowym jest chyba to, że mimo 19 lat w trudnej branży spożywczej zawsze udawało mi się z roku na rok zwiększać sprzedaż i corocznie być na plusie. Przez te 19 lat odpowiadałem osobiście za sprzedaż, jak ostatnio policzyłem, za około pół miliarda złotych. Tylko przez 8 ostatnich lat sprzedaliśmy jako Jase Foods ponad 600 tirów mrożonych owoców, a to jest około 12 000 000 kg. Moim zdaniem – całkiem sporo i jestem z tego dumny.

Mamy w Gdyni od ćwierćwiecza tego samego prezydenta, który – jak twierdzi wielu gdynian – na początku sprawnie i skutecznie realizował powierzone zadania, a dopiero później stracił pomysł, wizje i energie. Przez lata miał takie poparcie, że najprawdopodobniej i Ty kiedyś na niego głosowałeś. Pamiętasz, kiedy i dlaczego? Czy było to głosowanie na niego czy przeciw komu? No i jak głosowałeś w 2018 roku? Czy nadal byłeś pod wpływem czaru prezydenta Szczurka?

NIGDY NIE GŁOSOWAŁEM NA WOJCIECHA SZCZURKA, a głosowałem, z tego co pamiętam, w każdych wyborach, odkąd uzyskałem te prawo. W 2018 roku głosowałem na Marcina Strzelczyka.

Jak myślisz, dlaczego są ludzie, którzy w 2018 roku, a zapewne i teraz zagłosują na prezydenta Szczurka i Samorządność?

Z wielu powodów. Są tacy, którzy głosują, bo mają albo osobisty interes w tym, bo są bezpośrednio zależni od tej ekipy, mając np. jako pracodawcę magistrat miejski, albo w rodzinie kogoś, kto korzysta na usługach wykonywanych dla miasta. Są tacy, którzy boją się PiS-u i np. Marcina Horały. Są też tacy którzy uwierzyli w propagandę ratusza. Trzeba też przyznać, że nie we wszystkich aspektach Gdynia zawodzi. Na pewno takie inicjatywy jak Uniwersytet Trzeciego Wieku przysparzają sporego poparcia wśród osób starszych. Część ludzi może też uważać, że Wojciech Szczurek to syn świętej pamięci Franciszki Cegielskiej, ale tak serio to też kwestia braku konkurencji. Nikt tak na serio nie rzucił Samorządności porządnie rękawicy.  

Jak oceniasz ekipę wiceprezydencką?

Bardzo źle. Jestem bardzo krytyczny w stosunku do tego w którą stronę zmierza Gdyni i na pewno te osoby za to odpowiadają. Nie podoba mi się też, że każdy z nich dodatkowo dorabia sobie w innych instytucjach zależnych od miasta, a często zależnych bezpośrednio od nich samych. Np. pani Katarzyna Gruszecka Spychała zarobiła dodatkowo 52 tys. złotych w 2022 roku zasiadając w radzie nadzorczej PEWiK, w tym roku pan Bartosz Bartoszewicz w radzie nadzorczej EKO Doliny 22 tysiące, a pan Marek Łucyk w Agencji Rozwoju Gdyni – 29 tysięcy.  Pan Michał Guć jest z kolei członkiem zarządu KZG „Dolina Redy i Chylonki” i z tego tytułu zarobił 36 tysięcy złotych w ostatnim roku. Nie fair jest też to, że kandydowali do rady miasta zdobywając mandat radnych wiedząc o tym z góry, że tego mandatu nie wypełnią.

Pamiętasz na kogo głosowałeś ostatnio do rady miasta? Jak oceniasz obecną radę miasta i jej relacje z obecnym prezydentem? I co z tej relacji wynika dla Gdyni?

Nie pamiętam na 100%, najprawdopodobniej na Szymona Jarosa, choć brałem też pod uwagę Lechosława Dzierżaka, którego znam z działalności na Dąbrowie. Jeżeli chodzi o radę miasta to jest to tak naprawdę atrapa rady miasta. Nie ma żadnej samodzielności. To jest maszynka do zatwierdzania decyzji podjętych przez prezydenta lub jego zaufane otoczenie.  

Byłeś kiedyś na sesji rady miasta? Słuchałeś jej choćby on-line?

Tak.

Co sądzisz na temat działania speckomisji, która próbuje ustalić, gdzie mieszkają radni Samorządności albo czy nie mają konfliktu interesów, w której większość mają radni Samorządności? Ta komisja ma sens w takiej formie? Jak konkretnie i sprawnie rozstrzygać takie kwestie?

Uważam, że przypomina to ostatnie komisje z Wiejskiej. Ta komisja nic nie wyjaśnia. To nie jest jej celem. Jej celem jest malowanie trawy na zielono. Wydaje mi się, że takie sprawy może i powinna rozstrzygać prokuratura. Tylko ona ma do tego realne narzędzia. 

Skąd pomysł, by kandydować na prezydenta Gdyni?

Ten pomysł nie urodził się w mojej głowie. Już raz w 2016/17 roku byłem na to zdecydowany, ale nie był to mój pomysł, a środowiska, które wtedy reprezentowałem. Podobnie sytuacja ma się dziś. Skoro ta propozycja wraca, uważam, że należy być do dyspozycji zamiast narzekać.

Trzy rzeczy, które obecnie Ciebie osobiście najbardziej martwią, bolą, czy drażnią w Gdyni?

Po pierwsze: ciągłe zadłużanie Gdyni, co jest zadziwiające przy braku odpowiednich nakładów inwestycyjnych. Gdyby Gdynia była jednym wielkim placem budowy, dałoby się to jakoś racjonalnie wyjaśnić.

Po drugie: Monolog zamiast dialogu. To antyteza samorządu i wspólnoty.

Po trzecie wreszcie: podporządkowanie wszystkiego co się dzieje w mieście, jednemu nadrzędnemu celowi, a jest nim utrzymanie władzy przez Samorządność i Wojciecha Szczurka osobiście.

Czego brakuje Ci w Gdyni?

Tego z czego słynęła kiedyś: młodości. Młoda Gdynia. Stary Gdańsk. Dziś młodzi opuszczają to miasto, opuszczają konkretne dzielnice, bo nie da się w nich już żyć. Z mojej ukochanej Dąbrowy właściwie wyprowadzili się w ostatnich dwóch, trzech latach prawie wszyscy moi najbliżsi znajomi. Ja, nie ukrywam, też rozważałem taki ruch. 

Trzy drobne rzeczy, które mógłbyś szybko zmienić jako prezydent?

Rozpisałbym od nowa wszystkie konkursy na usługi dla miasta, np. na radców prawnych obsługujących miasto, tak aby poprzecinać pewne powiązania, które powstały na skutek skostnienia przez ostatnie 25 lat systemu. Położyłbym duży nacisk na idee metropolii. A po trzecie – powołałbym zespół, który zająłby się analizą możliwości w krótkiej, średniej i długiej perspektywie zwiększenia przychodów miasta, bo bez tego sytuacja budżetowa sprawi, że miasto może długo nie wyjść ze spirali długów. Taki zespól ratunkowy dla finansów miasta musi też ściśle współpracować z przedsiębiorcami.

Trzy ważne rzeczy, których nie da się zmienić szybko, a bardzo byś chciał?

Oddłużyć Gdynię, udrożnić drogi, transport i komunikację miejską i odmłodzić Gdynię

Wolisz słuchać czy mówić?

Zależy od sytuacji.

Lubisz pracę zespołową czy wolisz decydować i działać w pojedynkę?

Jestem człowiekiem sportu. Kocham w szczególności sporty zespołowe: piłkę nożną, koszykówkę. Od blisko 40 lat regularnie raz w tygodniu staram się w nie grać. Nic w nich nie wygrasz, jeśli będziesz grał sam. 

Co najbardziej cenisz w ludziach? Jak dobierasz współpracowników?

Uczciwość. Mam doświadczenie zawodowe w budowaniu organizacji nawet od zera. Zarządzałem w swojej pracy zawodowej zespołami ludzkimi do 70 osób. Najważniejsze jest, by się nie dublować, szukać tych specjalizacji i talentów u współpracowników, których brakuje w organizacji oraz Tobie.

Czy uważasz, że władze miasta powinny bardziej iść za głosem mieszkańców czy cierpliwie i merytorycznie edukować i przekonywać do własnych idei i rozwiązań? Obecnie nie dzieje się ani jedno, ani drugie, ale który z modeli wydaje się ci bliższy?

To musi być miks obu podejść. Często to mieszkańcy są bliżej i wiedzą więcej niż my z oddali. Nie ma gotowych rozwiązań na wszystko ani jednej metody, cudownego leku na wszystko. Są tylko konkretne sytuacje, które należy właściwie rozwiązać.

Co sądzisz o obecnych realiach działania gdyńskich rad dzielnic?

Obecne realia zniechęcają do jakiejkolwiek działalności społecznej. Jak tego nie zmienimy to za chwilę nikt już nie będzie chciał tracić w nich swojego cennego czasu. Może taki jest cel Samorządności? Chce długookresowo atrap rad dzielnic, by też na tym szczeblu mieć nad sytuacją pełną kontrolę?   

Przed laty oczkiem w głowie władz Gdyni była edukacja. Jak oceniasz dzisiejszy jej stan?

Nie chciałbym tutaj konkretnie wypowiadać, bo mam za małą z nią styczność. Jednak to co widzę, też niepokoi. Jeżeli dwoje moich znajomych, po ponad dziesięciu latach pracy jako nauczyciele w Gdyni, od paru lat zaczęli pracować w Gdańsku i opłaca się im finansowo tracić ponad godzinę dziennie na dojazdy do tych placówek, brzmi to kuriozalnie i zapala mi się czerwona lampka.

Dlaczego Gdańsk tam nam odjechał, jeśli chodzi o inwestycje, rozwój, mnogość wydarzeń kulturalnych? Czy to normalny trend, bo to stolica regionu, czy jednak władze Gdyni zmarnowały jakieś szanse?

Gdynia non stop marnuje swoje szanse. Co do inwestycji i rozwoju to dlatego, że w dużym skrócie:

– Nie potrafi w środki unijne, bo nie umie nawiązać poprawnych stosunków z marszałkiem województwa, a tam lokowana jest znacząca większość tych środków.

– Nie umie w PIT, bo przez błędną politykę, w tym szczególnie politykę maksymalizowania zysków deweloperów. Młodzi ludzie, którzy zakładają rodziny, biorą kredyty i w perspektywie wielu lat będą musieli dobrze zarabiać, by te wieloletnie kredyty spłacić i utrzymać dzieci, więc tym samym będą płacić spory PIT, który w dużym procencie trafia do miasta, nie kupują mieszkań w Gdyni, bo ich nie stać. Kupują w sąsiednich miastach typu Rumia, Kosakowo i tam trafiają przez następne lata ich podatki.

– Nie umie w CIT. Wystarczy tylko przejechać się na Hutniczą, czy tereny dawnego Polifarbu, lub przejść się po umierającej Świętojańskiej, lub postać chwilę w korkach, by zrozumieć, że nikt normalny nie będzie kierował swoich kontenerów do Gdyni, by stały godzinami w korku zanim dojadą do docelowych magazynów rozładunku, które notabene są często w Gdańsku. Rośnie rozgoryczenie przedsiębiorców, gdy czują się natrętami.

Co do wydarzeń kulturalnych to wydaje mi się, że włodarzy Gdyni interesują tylko takie inicjatywy na których ktoś z ich kręgu może odnieść korzyść. To jest główne kryterium. Pośrednim efektem trwania Wojciech Szczurka 25 lat u absolutnej władzy jest skierowanie całej organizacji na bezdroża. Do tego prowadzi zawsze budowanie organizacji zamkniętej, wodzowskiej, w której na koniec, poprzez zablokowanie dopływu świeżej krwi, życie obumiera. Również kulturalne.  

Zobacz także: Kto będzie kandydatem na prezydenta Gdyni?