Stoisz na przystanku i czekasz na autobus. Na tablicy informacyjnej systemu Tristar wyświetla się, że Twój transport przyjedzie za 2 minuty. Wspaniale! Czekasz więc dwie minuty, zerkasz na tablicę i nic… Nadal dwie minuty. Po kolejnych dwóch minutach liczba minut zmienia się na 3 minuty. Minęły 4 minuty, kiedy autobus miał być za dwie minuty i dowiadujesz się, że będzie za 3 minuty.
Ta historia brzmi jak żart matematyczny albo jak codzienność dla mieszkańca Gdyni korzystającego na co dzień z komunikacji miejskiej.
Z Sopotu na Dąbrowę najlepiej 181
Autobus linii numer 181 kursuje między Kaczymi Bukami a Sopotem (przystanek Reja). Przejeżdża przez ul. Sopocką. Jest idealnym transportem dla mieszkańców gdyńskiej Dąbrowy dojeżdżających do pracy do Gdańska czy do Sopotu. W Sopocie autobus zatrzymuje się min. przy SKM, więc można w prosty sposób przesiąść się na SKMkę do Gdańska. 181 przejeżdża przez ul Sopocką, co skraca o 10 minut drogę na Dąbrowę w porównaniu z trolejbusem 31, który jeździ przez Kolibki. 181 w szczycie kursuje co 15 minut, więc najdłuższy czas oczekiwania na przesiadkę to 14 minut. Ujdzie.
Byłoby super, gdyby 181 kursował planowo. Gdyby chociaż kursował tak, jak wyświetlana jest informacja na hiper drogich tablicach informacyjnych systemu Tristar, które informują o opóźnieniach w kursowaniu.
System Tristar nadaje się do śmietnika?
Z powodu budowy węzła Wielki Kack oraz węzła Karwiny, każdy, kto chce w szczycie (i nie tylko) dojechać na Dąbrowę musi uzbroić się w cierpliwość. W korku stoi się nawet 1h. Nie zliczyłam ile razy z przystanku „Myśliwska” szłam na pieszo i byłam szybciej niż autobus. Zdarzało się, że transportem nożnym lub hulajnogą wyprzedzałam kilka autobusów tej samej linii. No, ale musi być źle, żeby później było lepiej, więc zainwestowałam w dobre obuwie i maszeruję.
Nie wyobrażam sobie jednak chodzenia na pieszo z Sopotu. Teraz, zimą, nawet rower nie wchodzi w grę. W Sopocie więc wsiadam w 181 i jadę bezpośrednio do domu. Albo chciałabym jechać. Bo to, że 181 przyjedzie na czas graniczy z cudem. Dodatkowo, 181 czasami w ogóle nie przyjeżdża, a na tablicach informujących nie ma o tym informacji. Jest tylko ciągła nadzieja, że przyjedzie.
Na tablicach wyświetla się bowiem, że 181 przyjedzie za dwie minuty. Tyle, że te dwie minuty w godzinach 16.00-17.00 (bo wtedy najczęściej czekam na przesiadkę) trwają co najmniej 10 minut. Tu pytanie, czy system Tristar działa poprawnie? Bo według mnie nie, a to jest system, który kosztował miasto wiele tysięcy.
Wyświetlanie a rzeczywistość
Gdyński samorząd w swoich działaniach promocyjnych zachęca do korzystania z komunikacji miejskiej. Wiadomo, chcemy ograniczyć emisję CO2 do atmosfery, odciążyć ruch uliczny itp. Ja tak robię. Nie jeżdżę do pracy samochodem też dlatego, że mi się nie opłaca przy dzisiejszych cenach benzyny i korkach. Wolę poczytać książkę w ciepłym autobusie i nie wkurzać się, że nie znajdę miejsca do parkowania lub, że zapłacę dużo za paliwo, gdy stoję godzinę w korku.
I wszystko byłoby ok, już te 15 minut dłuższej podróży nie zrobiłoby mi dużej różnicy, gdyby to było rzeczywiście 15 minut. Prawda jest taka, że często czekam 10-20 minut na autobus 181 z Sopotu na Dąbrowę, który ma przyjechać za dwie minuty. Wiele razy było też tak, że autobus, po 15 minutach wyświetlania, że pojawi się za dwie minuty, po prostu znikał z tablicy i nie przyjeżdżał. Podjeżdżał następny (albo ten sam, tylko spóźniony) z kursu. Zastanawia mnie, jak dzieje się to, że autobus najpierw ma być na przystanku za 2 minuty, a po oczekiwaniu, po prostu znika. Może gdzieś jest na to odpowiedź? Czekam też na to, czy kiedyś ktoś z oczekujących ze mną na przystanku pasażerów wykrzyczy to głośno, wypowie… Ja nie raz byłam bliska krzyku, płaczu i uderzania pięściami w ziemię niczym małe dziecko. To uczucie jednak szybko zostaje zastąpione poczuciem ulgi, gdy po długim oczekiwaniu w końcu nadjeżdżał 181, ciepły i pusty (nie raz śmierdzący papierosami), ale ten, który dowiezie mnie do domu.
Albo nie…
181 autobus zagadka – nigdy nie wiesz dokąd dojedziesz
No właśnie, to czy dowiezie, to też nie zawsze jest pewne. Wiele razy zdarzyło mi się tak, że 181, po długiej jeździe w korku, przy węźle na Karwinach (Karwiny Nowowiczlińska) ni stąd, ni zowąd kończył kurs. Kierowca informował, że to przystanek końcowy, a ty pasażerze, możesz się przesiąść, iść do domu na pieszo. Rób co chcesz… No, może nie do końca co chcesz, bo ja, nie korzystając z biletów okresowych, przez aplikację wykupuję bilet na kurs daną linią, więc żeby jechać dalej musiałabym wydać kolejne 3,60 zł na kurs autobusem lub trajtkiem innej linii. Zamiast wydawać dodatkowe pieniądze na bilet do domu, zaciskam zęby i idę na pieszo. Tu chyba powinnam być wdzięczna gdyńskiemu samorządowi za to, że dba o odpowiednią dawkę ruchu na świeżym powietrzu w pakiecie za eko wybór komunikacji miejskiej.
Po cichu liczę na to, że gdy skończą się remonty na Dąbrowie i Karwinach wszystko będzie kursować jak w zegarku. Tylko co z Tristarem? Mam poważne wątpliwości co tego, że ten system działa jak należy. Wydaje mi się, że po kilku latach funkcjonowania on nadal jest w fazie testowej i jakiś błąd techniczny, niedoszacowanie lub problem technologiczny powodują, że nie może on działać poprawnie.
Czytaj także: Czy tak trudno o informację na przystanku?
Powiem tak to cała prawda jest o kursach nie tylko tego autobusu ale w całej Gdyni tak jest więc coś tu nie gra jak powinno za dlurzo się dzieje w danym momencie i Gdynscy radni nie dają sobie z tym rady
Więc trzeba to przeżyć
Nigdy nie czytałam w życiu lepszego artykułu, szkoda, że na Jak Dojadę nie pokazuje spóźnień, ułatwiłoby to życie.