Lęk jest uczuciem, które nas ostrzega przed niebezpieczeństwem. Sytuacja, z którą się spotykamy, podlega naszej ocenie i uznajemy ją za niebezpieczną. Ocena wynika z naszego własnego doświadczenia, z niepokojących informacji uzyskanych od innych osób lub – w przypadku braku jakichkolwiek danych- z obaw, że nieznane może nas niemiło zaskoczyć.
Niestety, czasem nadmierny lęk zamiast ostrzegać blokuje człowieka, utrudnia mu życie, pcha do nieracjonalnych wyborów. Znam to – osobiście obawiam się niestety latania samolotem. Przez lata spędzaliśmy urlopy tam, gdzie można „dotrzeć tak, jak pan Bóg przykazał – czyli samochodem”. Czasem jednak nie da się wyjechać autem np. na weekend do Barcelony, więc rodzina zagna mnie do samolotu… Spędzam wtedy czas w stresie. Przyglądam się czujnie obsłudze – czy kapitan wygląda na doświadczonego, pasażerowie nie zachowują się podejrzanie, czy stewardessy nie są aby wystraszone. Staram się wyczuć, czy wszystko jest „w porządku”… Wpadam w małe napady paniki, jeśli jest przechył podczas skrętu, zmienia się dźwięk silników samolotu czy szarpnie podczas startu lub obniżania lotu… Wiem, wiem od lat, że to bez sensu i nieracjonalne: i tak nie mam możliwości, aby sprawdzić kwalifikacje kapitana, moje małe obycie w samolotach nie pozwala wyczuć niuansów silnika a doświadczenia kierowcy samochodu podpowiadają mi ciągle, że ruchy pojazdu są poza normalnym zakresem, co nie ma przełożenia na normy lotu. Pasażerowie są po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa a w części- jak i ja- podekscytowani podróżą i mogą zachowywać się nietypowo.
Pochwalę się: ostatnio przestałam się bać, bo w pełni dotarła do mnie irracjonalność moich poczynań. Otóż siedząc, jak zwykle spanikowana, przed lotem i żałując, że się zgodziłam na tą wycieczkę, uświadomiłam sobie, że się zachowuje i myślę dokładnie tak, jak te osoby, które boją się szczepień. Ja nie ufam technologii lotniczej, na której się nie znam, one- technologii produkcji szczepionek. Podejrzliwie patrzą na mnie – lekarza kwalifikującego ich dziecko do szczepienia – jak ja na tego kapitana. A przecież każdy lekarz, jak i pilot, przechodzi wiele – studia, specjalizacja, szkolenia – zanim zaczyna pracować samodzielnie. I oczywiście pracodawca i organy kontrolujące skrupulatnie te kwalifikacje sprawdzają, co jest bardziej miarodajne, niż moje wnikliwe spojrzenie …
Załoga samolotu- jak personel punktu szczepień -wykonuje wiele różnych czynności w sposób rutynowy, a osoby postronne patrząc im na ręce i tak nie są w stanie ocenić ich prawidłowości, fachowości czy emocji… Co najważniejsze – zarówno personel lotniska jak i samolotu wiedzą, co sprawdzać i co zrobić, aby nawet- pomimo ewentualnych trudności- bezpiecznie przewieźć pasażerów- w tym i tych spanikowanych jak ja..- w odpowiednie miejsce. Obsługa samolotu tak samo jak ja chce bezpiecznie wylądować i jest latami szkolona, aby tak właśnie się stało.
Z tego punktu widzenia moja „czujność” i nasłuchiwanie podczas lotu jest równie bez sensu, jak pilne studiowanie internetu przez niemedycznych rodziców, aby sprawdzić dokumenty dopuszczenia do użytku konkretnych szczepionek-bo cóż może tam wyczytać laik, co przegapiliby eksperci? Skrupulatne przyglądanie się elementom samolotu, przejrzanego już przez fachowych mechaników, przypomina zachowanie pań, które chcą obejrzeć fiolkę szczepionki przed podaniem a nawet sprawdzić temperaturę lodówki (bo nie wiedzą np. że pielęgniarki sprawdzają ją w ciągu dnia co kilka godzin, zapisując pomiary, oprócz tego są 2 czujniki, które wysyłają smsy do osób nadzorujących, jeśli temperatura przekroczy określone granice i możemy udowodnić stałość temperatury przez wiele miesięcy wstecz, takie zresztą są wymogi). Więc ten jednorazowy poprawny pomiar, sprawdzony przez nieufną matkę, w ogóle nie dowodzi poprawności przechowywania.
Czyniąc takie analogie pomiędzy swoją pracą a pracą obsługi samolotu uświadomiłam sobie, że z powodu swojego lęku zmuszałam rodzinę do wielogodzinnych podróży autem pomimo świadomości, że są one statystycznie obarczone znacznie wyższym ryzykiem wypadku niż lot samolotem… To tak jak osoby obawiające się szczepień, które z lęku przed hipotetycznym, wyolbrzymionym przez antyszczepionkowe grupy, ryzykiem szczepienia narażają swoje dzieci na zdecydowanie wielokrotnie wyższe i zupełnie realne ryzyko choroby… Fakt, że moje strachy wpływały na komfort i bezpieczeństwo tylko moje i mojej rodziny, natomiast obawy nieszczepiących rodziców wpływają potencjalnie na bezpieczeństwo ich dziecka, ale też wszystkich dzieci i osób nieodpornych, z którymi ono się spotyka. Obecne epidemie krztuśca czy odry są tego najlepszym przykładem, niestety.
W podsumowaniu mojego wywodu chciałam podkreślić, że warto uświadomić sobie, że medycyna i jej postęp to efekt działania wielu naukowców, ekspertów i profesjonalnych, wykształconych pracowników, których głównym celem jest pomoc człowiekowi i zaproponowanie procedur o jak największym poziomie bezpieczeństwa i jak największym poziomie skuteczności. Jeżeli Wasza praca także wymaga odpowiedniego wykształcenia i praktyki to zaufajcie innym profesjonalistom a nie idiotycznym informacjom o spiskach, światowych eksperymentach czy możliwościach zastąpienia np. szczepień ząbkiem czosnku lub liściem aloesu itd.
Rozwój medycyny i związanych z nią technologii pozwalają uratować wcześniaka z 26 tygodnia ciąży, zastąpić pracę niewydolnych nerek, wyleczyć antybiotykiem atak bakterii, odetkać zatkane naczynie krwionośne w sercu, minimalizując skutki zawału serca czy wyleczyć raka. Poddając się w potrzebie takim skomplikowanym procedurom nie myślimy, ze to ci sami naukowcy w tych samych laboratoriach opracowują również szczepionki. Odrzucanie szczepień jest jak jechanie autostradą i kombinowanie przed każdym wiaduktem, jak go ominąć innymi drogami. Bez myślenia o tym, że wybudowali go ci sami inżynierowie i te same ekipy, co pozostałą część autostrady
Wiadomo z historii, że na ośle też da się podróżować, ale jednak będę wybierać samolot- i wszystkim innym tez to rekomenduję, w każdej dziedzinie – wątpliwości
( Artykuł na podstawie mojego postu opublikowanego na stronie grupy FB- „Szczepienia- rozwiewamy wątpliwości”)
Napisz odpowiedź