Na zdjęciu płatne toalety przy plaży miejskiej w Gdyni
fot. Anna Błaszczyk

Gdynia to bardzo bogate miasto

tania dzierżawa i biznes na siusiających bobasach

Po dzisiejszym spacerze przy Bulwarze Nadmorskim w Gdyni można odnieść dwa różne wrażenia.

Z jednej strony, że Gdynia to bardzo bogate miasto.

O Café Mariola już pisaliśmy w kontekście pomocy publicznej, którą Cukiernia Mariola SP. Jawna otrzymało w ubiegłym roku, czyli wsparcie z tarczy antykryzysowej w wysokości 1.023.452,16zł. oraz wyjątkowo niskiego czynszu jaki właściciel tej firmy płaci za pawilon gastronomiczny na Bulwarze Nadmorskim przy Muzeum Marynarki Wojennej.

Czynsz w sezonie wysokim kosztuje ich 1484,86 zł brutto miesięcznie oraz 100 zł miesięcznie poza sezonem.

Można spróbować wykazać się bardzo daleko idącą wiarą w ukryty sens takiego protekcyjnego podejścia do wybranych przedsiębiorców (nie mylić z naiwnością) i zastanowić się jakimi przesłankami kierowano się podczas ustalania takiego czynszu.

Wiadomo, że ciężka sytuacja spowodowano Covid19 nadszarpnęła kondycję finansową w tej branży, ale ta firma otrzymała pomoc z tarczy.

Mamy świadomość, że poza sezonem obroty w gastronomii znacznie spadają, ale one spadają wszystkim, nie tylko tej jednej firmie.

Dlaczego zatem inne restauracje, cukiernie, food trucki sobie jakoś radzą a akurat Café Mariola zasługuje na specjalne traktowanie?

I oto mamy efekt.

Kiedy inni pracują, żeby opłacić czynsze, utrzymać swoje firmy w oczekiwaniu na następny wysoki sezon, właściciel Café Mariola informuje nas, że od 1 października 2021 do 31 marca 2022 lokal jest NIECZYNNY.

Nie ma się czemu dziwić. Przy czynszu w wysokości 100zł. za miesiąc stać ich na to, żeby mieć zamknięte.

Czy naprawdę nie znalazł się żaden przedsiębiorca, który chciałby mieć w tym atrakcyjnym miejscu otwartego lokalu?

Pokuszę się o przypuszczenie, że zapewne znalazłby się, nawet za znacznie wyższą kwotę. Przecież gdynianie i mniej liczni turyści jesienią, zimą i wiosną też piją kawy, herbaty a czasami nawet skuszą się na ciasteczko.

Jak to w takim razie jest, że innym chce i opłaca się pracować przy znacznie wyższych czynszach a innym już nie.

Wychodząc z założenia, że nie wolno nikogo zmuszać do prowadzenia biznesu, może czas oddać to miejsce komuś innemu, komu będzie się chciało nawet wtedy, kiedy pogoda gorsza a klientów mniej. Większość przedsiębiorców rozumie, że żeby spijać śmietankę w sezonie, poza nim też trzeba pracować.

To stara prawda, że jak się coś dostaje za darmo to się tego nie szanuje i chyba możemy się zgodzić, że czynsz w wysokości 100zł miesięcznie to tak trochę jak za darmo.

Mijając zamknięte Café Mariola, zmierzając w stronę morza mijamy duży, kolorowy plac zabaw z rozbieganymi, wiszącymi, wpinającymi się a czasami nawet pełzającymi, ale na pewno dobrze bawiącymi się dziećmi. I to trzeba przyznać wspaniały widok.

I tu dochodzimy do drugiej strony wizerunku naszego miasta.

Tyle słyszymy o przyjaznym podejściu do najmłodszych i wparciu dla rodzin. O tym, że nasze społeczeństwo się starzeje i należy tworzyć przyjazne warunki dla młodych rodzin. To miło, że w naszym mieście dzieci tu mieszkające nie płacą za komunikację, że dzięki Karcie Mieszkańca mają darmowy lub tańszy dostęp do wielu miejsc i atrakcji. Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego przy jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc dla rodzin z małymi dziećmi, przy tym naprawdę fajnym placu zabaw na plaży, rodzice muszą płacić za toaletę publiczną dla swoich pociech.

Każdy kto miał okazję być tam ze swoimi dziećmi, szczególnie podczas upałów, na pewno był zaskoczony, ile nasze szczęścia potrafią wlać w siebie płynów. Ale te płyny trzeba też kiedyś wydalić.

Abstrahując już od tego, że cena za skorzystanie z toalety wynosi 2,5 zł lub 0,50 Euro, a to oznacza, że jednak wydalać jest taniej w euro niż złotówkach, zastanawia czy naprawdę Gdyni nie stać, żeby nasze maluchy mogły z tego miejsca korzystać za darmo. Czy to aż taki wielki koszt?

Dziwne to wszystko.

Z jednej strony stara, poczciwa „Mariola” bądź co bądź w pewnym sensie sponsorowana, przez nas mieszkańców, bo jeśli rezygnujemy z przychodów, to tak to chyba należy rozumieć a z drugiej strony „wielki biznes” na siusiających bobasach.