Ważnym miejscem dla mieszkańców jest również miejsce kultu jakim jest parafia rzymskokatolicka Matki Boskiej Licheńskiej Bolesnej Królowej Polski i Świętego Jerzego znajdująca się zaraz na początku ulicy Rybaków, niedaleko wejścia na teren ROD. W okresie letnim jest często odwiedzana przez pielgrzymów.
Skromny budynek, nazywany barakiem, nadal czeka na kościół z prawdziwego zdarzenia. Budowę zapoczątkował ks. E. Skierka, poprzedni proboszcz. Zakończenia budowy wyczekują mieszkańcy już od przeszło 10 lat i niestety nie widać końca.
Fundamenty i ogrodzony teren nie sposób nie zobaczyć, zaraz obok aktualnego kościoła oraz plebanii. Aktualny i zarazem jedyny kapłan tej parafii, proboszcz ks. Kordian Gulczyński próbuje kontynuować dzieło poprzednika, niestety ze względu na rozmiar dzielnicy, a raczej na liczbę wiernych zadanie to w pojedynkę wydaje się ponad siły, wsparcie z kurii z pewnością byłoby zasadne i mile widziane przez mieszkańców. Trzymam kciuki za rychłe ukończenie budowy.
Panie Marcinie – masz Pan takie pojęcie o historii tego miejsca jak ja o fizyce kwantowej. Po pierwsze. może coś mnie ominęło, ale ksiądz Skierka żyje…. Po drugie, nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale stwierdzenie, że obecna kaplica to niegdyś był barak to wierutna bzdura. Na początku lat dziewięćdziesiątych powstał ten budynek docelowo jako kaplica (przed był ołtarz polowy, namiot i szklarnia). Po trzecie budowy samego kościoła (na który ludzie czekają od 1989 r.) nie rozpoczął ks. Skierka. Raczej trzeba było ratować zgliszcza po… hmm „rozrywkowym trybie życia” byłego proboszcza.
Nazwa barak jest nazwą potoczną używaną przez część mieszkańców z racji swojego kształtu i wyglądu, przypominający do złudzenia ten na Pogórzu Dolnym, który jest nazywany identycznie. Tak, zgadza się ks. Skierka żyje i obecnie pełni posługę w parafii w Mrzezinie, moje niedopatrzenie, dziękuję za wskazanie błędu. Informacja o rozpoczęciu budowy przez ks. Skierkę podawał nasz aktualny ksiądz proboszcz, który to zmienił projekt kościoła na skromniejszy i bardziej przystosowany do potrzeb parafian i uważam że słusznie. Tryb życia ks. Skierki to tajemnica poliszynela, bez komentarza. Pozdrawiam i zachęcam do napisania własnego artykułu, z pewnością posiada Pan sporą wiedzę o dzielnicy.
Makieta koscioła ze skarbonka z datkami,panie chodzace po domach i zbierajace na budowe kosciola wpisujące w zeszyt kto ile dal to wszystko bylo na poczatku lat 90
Panie Krzysztofie akurat w jednej kwestii się z Panem nie zgodzę… Budowę kościoła na Babich Dołach rozpoczął ksiądz Skierka… Akurat mega dobrze pamiętam jak sam chodziłem z ojcem cegły robić na budowę kościoła… A potem te cegły były sprzedawane ludziom z pobliskich osiedli… Nie będę zagłębiał się w szczegóły bo nie warto po tylu latach…
Wejdę w polemikę. Pomijając fakt, że były to bloczki betonowe nie cegły, to były to przygotowania, nie faktyczna budowa. Barak został rozebrany, ogródki działkowe zlikwidowane, teren wyrównany, plan architektoniczny wykonany, plebania i tymczasowa w założeniu kaplica zbudowane, materiały budowlane zgromadzone – tak jak Pan pisze przy wydatnej pomoc parafian – tak roboczej, jak i w postaci otrzymania materiałów budowlanych oraz maszyn. Zgromadzony był kapitał – bezpośrednie zbiórki, odpisy podatkowe.. I to tyle.. Ostatnim przejawem było wylanie ław po budynek (o ile dobrze orientuję się w nomenklaturze budowlanej). Miało to miejsce po tym, jak biskupem został Głódź. Zaczął robić porządki i ks. Skierka się przestraszył. Ławy poległy wraz z budową nowej budowli. Tak materiały budowlane zostały posprzedawane, rozdane znajomym, wg. plotek po części przegrane w karty (ale to nie potwierdzona informacja) , reszta zutylizowana. Ze względu na wiek sprawa nie dotyczyła mnie na tyle, żeby złożyć zawiadomienie do prokuratury… Reasumując przygotowania były – faktycznej budowy nigdy. W dodatku ks. Skierka zburzył najważniejsze – entuzjazm i zaufanie parafian. Na tych zgliszczach pracę rozpoczął nowy proboszcz…
Dziękuję Panie Krzysztofie za te cenne informacje i historie.
Jako ciekawostka: W miejscu, gdzie stoi plebania,były stare piwnice (po czym nie wiem) – budynek postawiono jakby hmmm… na podłodze tych piwnic. Cała reszta gruzu i fragmentów architektonicznych – bardzo podobne elementy oglądałem później na tzw. „umocnieniu brzegu morskiego przez Wojsko Polskie” tj. faktycznym śmietnisku – gruzowisku od nowego dojazdu na plażę w stronę Mechelinek, tuz nad brzegiem morza… O szczegóły współpracy księdza z tutejszą Jednostką musiałby Pan spytać starszego kolegę z Rady.
Znaleźć zeszyt i oddać mieszkańcom bo kościoła brak.