Babie Doły
fot. Marcin Chwiałkowski

O północy na północy Gdyni

Pewnego poranka po obudzeniu (jak to mam w zwyczaju) zmierzam ku ekspresowi, aby zapach oraz smak kawy uruchomił mój organizm do poprawnego funkcjonowania aż tu nagle paraliżujący ból pleców i gorączkowe szukanie specjalisty, który ulży moim cierpieniom. Nie było to łatwe zadanie. Teraz jest już dobrze. Ostatnio, podczas wizyty z córką na placu zabaw, rozmawiałem ze znajomym z osiedla. Opowiedziałem mu o mojej przygodzie z plecami, a on zapytał czemu nie poszedłem do rehabilitanta od nas z dzielnicy, z jego bloku.

Jakie to proste! Niestety nie wiedziałem o jego istnieniu. Wtedy sobie zdałem sprawę, że niby mieszkamy blisko siebie, mijamy się w lesie, na plaży czy na chodniku a tak mało wiemy o sobie. A jakie byłoby życie łatwiejsze mogąc załatwić część naszych problemów nie przemierzając pół miasta albo poza jej granice, stojąc w korkach i płacąc nierzadko za dany towar czy usługę niebotyczne pieniądze.

Gdzie się podziała solidarność lokalna? Gdzie jest ta wspólnota osiedlowa? Gdzie jest ten sąsiad z mieszkania obok, od którego można pożyczyć przysłowiowy cukier czy sól?

Idą ciężkie czasy, to jasne. Nasi przodkowie wiedzieli co trzeba zrobić, aby przetrwać. Żeby sobie zaufać i pomagać na wzajem musimy się poznać. Na pohybel medialnej sieczce o podziałach i kłótniach pokażmy, że można inaczej, porozmawiajmy.

Mamy do dyspozycji biuro rady dzielnicy, ale w większym gronie metraż tego miejsca nie daje dużych możliwości a i godziny pracy biura wykluczają sporą część mieszkańców z możliwości zabrania głosu, zaproponowania swojego pomysłu czy zwrócenie uwagi na zaistniały problem na osiedlu.

Czasami jedyny czas wolny pozostaje w weekend, kiedy to biuro jest nieczynne. W zeszłym roku została oddana do użytku polana leśna na Babich Dołach. Od wiosny chciałbym tu zorganizować regularne spotkania w weekendy, takie warsztaty, aby stworzyć mapę potrzeb i spraw w dzielnicy.

O czym dokładnie?

O wszystkim i o niczym. O tym, że jak będę chciał sprzedać bądź kupić mieszkanie to zwrócę się do współmieszkańca osiedlowego pani Sylwii znakomitej i znającej realia tego miejsca agentki nieruchomości, a jak zepsuje mi się samochód to umówię się z panem Darkiem z warsztatu Skorpion, a jak będę chciał pojeździć na koniu bądź dać w opiekę osobie zaufanej też będę wiedział do kogo „uderzyć” zamiast jechać aż do Mechelinek. Ale też o tym jak każdy z nas widzi Babie Doły za 5, 10 czy 30 lat. Pokażmy czym jest prawdziwy dialog społeczny a nie te reżyserowane pseudokonsultacje z góry postawioną tezą rodem z ratusza miejskiego. Co człowiek to opinia. Zebrałem część pomysłów które w toku rozmów z mieszkańcami wybrzmiały. Ankieta znajduje się poniżej, zachęcam do wypełnienia i dodawania swoich uwag.

https://forms.gle/stLQ5icVisV1ZSFk8

Po co w ogóle to wszystko?

Przecież i tak nie ma większych szans na realizację śmiałych wizji, snucie opowieści z mchu i paproci. Zgoda, to nie jest najlepszy czas, mamy kryzys w kraju a i finanse miasta są w fatalnym stanie. Jednak warto być przygotowanym na to co będzie „po”, bo przecież prędzej czy później nastąpi poprawa a wtedy warto mieć plan działania a jasny plan działania to głośny sygnał dla magistratu że chcemy zmian.

Są też inwestycję które nie wymagają dużych nakładów finansowych i te można zrealizować szybko ale trzeba je odpowiednio zdefiniować. Przeniesienie przystanka autobusowego na nomen omen swoje pierwotne miejsce wydaje się rzeczą trywialną i nie wymagającą dużych nakładów finansowych a mimo to niemożliwą do zrealizowania od paru lat już chyba. Warto wyznaczyć sobie priorytety i w odpowiednim momencie o nie zawalczyć z pełną mocą i uporem, ale też konkretami i trafnymi argumentami. Nec temere, nec timide!

No dobra, koniec tego narzekania i krytykowania, pora wziąć się do roboty. Stwórzmy obraz Babich Dołów według naszych wyobrażeń a wtedy walczmy o realizację tego jak Gdynianie i gdyńskie stowarzyszenia walczyły o Polankę Redłowską (i wygrali) , toczyli kolejny nierówny bój o teren Forum Sportowego, w tym korty tenisowe i legendarną ‘Górkę’ na ulicy Ejsmonda, a teraz Rady Dzielnic wraz z mieszkańcami piszą petycje do włodarzy w związku z cięciami w komunikacji zbiorowej.

Jakie według was są najpilniejsze potrzeby na dzielnicy, na czym powinno się skupić myśląc o zrównoważonym rozwoju tej unikatowej części Gdyni zarówno mając na uwadze cele krótkoterminowe jak i te na lata, duże inwestycje jak i małe korekty równie ważne dla harmonijnego współistnienia wszystkich mieszkańców. Wystarczy pomijania Babich Dołów argumentując to tym że jest nas mało, że na uboczu, może później, inni też mają potrzeby…

Odłożymy na chwilę to co było i zastanówmy się to jak może być. Marzmy jak mitologiczny Ikar, działajmy jak Dedal. Postawmy na Babie Doły!

Co wy na to, pogadamy?

Gdyńsko pozdrawiam

Marcin Chwiałkowski

86b2f7e5 2b68 41d8 92a2 2922c921de0f
Marcin Chwiałkowski
Radny dzielnicy Babie Doły