Rozmowa na fałszywych fundamentach, czyli #syndromszczurka
Miało być zero złotych długu. Jest jeden, ale miliard. Tak w skrócie można podsumować ostatnie 10 lat zmian w wysokości długu miasta Gdyni. Całkowita spłata zobowiązań miasta jest prognozowana w oficjalnych dokumentach już na 2034 rok.
Ile długu przypada na każdego gdynianina?
Lokalne rządy „Samorządności” Wojciecha Szczurka obciążyły przeciętnego gdynianina na kwotę 4.278 zł, biorąc pod uwagę tylko oficjalny dług miasta. Do tego trzeba doliczyć nieokreśloną kwotę z tytułu długu ukrytego, takiego jak np. nieodprowadzone dywidendy z zysków przedsiębiorstw komunalnych. Jak do tego doszło?
Co to jest #syndromszczurka?
Wszystkiemu jest winny tzw. #syndromszczurka, czyli poważna rozmowa na podstawie sfałszowanych danych, takich jak – chociażby – tych zawartych w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Ten dokument jest przygotowywany przy okazji tworzenia corocznych budżetów miasta i co roku jest aktualizowany. Aktualizacja w tym przypadku oznacza tzw. „rolowanie długu”, pojęcie z dziedziny kreatywnej księgowości.
W naszej gdyńskiej praktyce jest to nic innego, jak ciągły przyrost długu oraz rozkładanie jego spłaty na coraz dłuższy okres.
Termin spłaty długów coraz odleglejszy
Dziesięć lat temu prognoza spłaty ówczesnego zadłużenia mówiła o uregulowaniu ostatniej raty w roku 2022. Tymczasem obecny dług (ponad 1,05 mld zł) ma zostać spłacony do roku 2033. Jego źródłem finansowania mają być nadwyżki budżetowe, które powinny się regularnie pojawiać od roku 2022.
Czy tak będzie?
Nie można mieć złudzeń. W ciągu kilku ostatnich lat nadwyżka pojawiła się tylko jeden raz, w 2016 roku w wysokości ok. 25 mln zł (zamiast planowanych 80 mln zł).
Budowa węzła Karwiny
Z #syndromszczurka mamy do czynienia także przy okazji budowy Węzła Karwiny, gdzie powtarza się podobny schemat. Najpierw jest poważna rozmowa z PLK i Urzędem Marszałkowskim, którym towarzyszą nie do końca szczere intencje. Chodzi o uzyskanie dofinansowania na przebudowę węzła razem z wiaduktami, natomiast wykonanie tylko samego węzła miało być już bez wiaduktów…
Fałszywa postawa w rozmowach z partnerami chyba była nie po myśli poprzedniego wiceprezydenta – Marka Stępy – który ustąpił miejsca Markowi Łucykowi.
Budowa pływalni…
Podobnie wygląda kwestia innych zadań miejskich, takich jak np. budowy pływalni. Cały projekt został wyceniony przez miasto na kwotę ok. 234 mln zł, a tymczasem wykonanie podobnego obiektu w Bydgoszczy (październik 2020 r.) kosztowało ok. 102 mln zł.
Skąd taka różnica w kwotach?
Jest to właśnie #syndromszczurka, gdy zawyża się wartość inwestycji po to, aby uzyskać większe dofinansowanie. W momencie przyznania finansowania projekt zmienia się tak, żeby jego wykonanie było możliwie najtańsze, żeby subwencja pokryła jak największą część kosztów. Może i jest to „cwane zagranie”, ale bardzo nie fair, co gorsza – podważające wiarygodność miasta Gdyni jako partnera.
Schemat powielany przez urzędników
Schemat postępowania zgodnie z #syndromszczurka powielany jest w działaniach większości urzędników na pozostałych poziomach władzy. Wynika to ze faktu, iż ta metoda pozwala na osiąganie celów w sposób skryty. Jest to istotne w kontekście utrzymania władzy w mieście i planowania strategii na kolejne wybory samorządowe. Mieszkańcy nie mają wiedzy o tym jak to wygląda od „kuchni”, stąd nie mogą wyciągać właściwych wniosków.
Napisz odpowiedź