Odrębne stany świadomości, czyli czego nie wiecie o gdyńskim urzędzie miasta
Kto to jest pełnomocnik prezydenta?
PEŁNOMOCNIK PREZYDENTA, czyli pełen mocy prezydenckiej jego reprezentant – osoba, która winna w sobie mieścić kompetencje i uprawnienia prezydenta w konkretnej kwestii czy obszarze tematycznym i skutecznie nimi się zajmować. Osoba, która zajmując się jakimś tematem i wyrażając stanowisko albo deklarację, czyni to w pewnym sensie w imieniu prezydenta. Stąd oczywiście, jeśli mówi: „zrobimy”, to powinno to oznaczać deklaracje prezydenta. Jeśli mówi: „wspieram to rozwiązanie”, powinno to oznaczać deklaracje o wsparciu z pozycji miasta. Cokolwiek mówi – powinno się to traktować poważnie.
Gdyby uznać, że wielka liczba prezydenckich pełnomocników oznacza rozproszenie jego mocy, oddanie ich w służbie konkretnym tematom, należałoby uznać, że to cudowny model – prezydent, który nie jest w stanie równolegle równie drobiazgowo zajmować się wszystkimi kwestiami, dzięki gronu pełnomocników, uzyska dar bilokacji i skutecznie rozwiąże ogromną pulę kwestii.
Ilu w Gdyni jest pełnomocników?
To pytanie równie trudne jak pytanie o liczbę zakonów żeńskich – podobno to jedna z dwóch rzeczy, której nie wie papież. Aktualnie serwis gdynia.pl wymienia ich … trzynastu. W tym gronie, co ciekawe, jest jeden wiceprezydent (oni z definicji są pełnomocnikami prezydenta w zakresach, za które odpowiadają, potwierdzając to nawet pieczątką: z upoważnienia prezydenta) i to inny niż poprzednio – jeszcze niedawno jednym z nich była Katarzyna Gruszecka – Spychała, obecnie jest nim Michał Guć. W gronie pełnomocników jest także były wiceprezydent Marek Stępa, którego pełnomocnictwo zdaje się nazwą pokrywać z tym, które wcześniej posiadał Marek Łucyk. Jest obecny radny, Jakub Ubych i były radny Andrzej Kieszek, oraz co najmniej 5 naczelników. Przy czym pełnomocnictwo dla naczelnika Szpaczyńskiego w zakresie organizacji wyborów i referendów jest oczywiste i wynika z zakresu jego pracy i odpowiedzialności.
Całkiem niedawno, wśród pełnomocników prezydenta dużą grupę stanowili radni – co wydaje się trudną konstrukcją. Bo oto radny, rozliczający prezydenta z działalności i realizacji powierzonych przez radę zadań, jednocześnie odpowiada (przynajmniej w teorii) za realizację lub koordynację części z nich. Znów kontrolujący jest w pewnym sensie kontrolowanym, znów radny, który powinien nadzorować działania prezydenta, w innej konfiguracji mu podlega.
Zupełnym węzłem gordyjskim jest sytuacja pełnomocnika ds. komunikacji rowerowej Jakuba Furkala: jako pełnomocnik powinien koordynować politykę rowerową, jako radny – rozliczać prezydenta z jej realizacji, jako urzędnik, powinien ją realizować, wykonując polecenia swoich przełożonych w ZDiZ, w stosunku do których powinien występować jako zbrojne ramię prezydenta – ich przełożonego. Nie rozumiecie? Słusznie.
Ostatnio nastąpiły pewne zmiany wśród dotychczasowych radnych – o ile powoływanie pełnomocników było całkiem uroczyste i anonsowane w mediach, o tyle o odwoływaniu jakoś cicho. Do niedawna pełnomocnikiem ds. kultury była radna Maja Wagner – teraz jest naczelniczką, a pełnomocniczką jak rozumiem, już nie (choć wielu naczelników ma takie pełnomocnictwa), pełnomocnikiem ds. rodziny była radna Beata Szadziul – i znów, jest już naczelniczką nowego wydziału, a pełnomocnikiem – sądząc po danych na stronie – już nie. Od lat pełnomocnikiem ds. bezpieczeństwa był radny Andrzej Bień – jako szef Straży Miejskiej najwyraźniej te pełnomocnictwa utracił. Radny Jakub Ubych twierdzi, że jest pełnomocnikiem prezydenta ds. dzielnic – ale wykaz w gdyńskim serwisie tego nie potwierdza. Swego czasu – do 2019 roku – pełnomocnikiem ds. sportu była obecna przewodnicząca rady miasta, Joanna Zielińska, co się stało, że pełnomocnictwo wygasło – nie wiem.
Pełnomocnicy pełni są niemocy
Zamiast pełni mocy mamy tytulaturę i armię ludzi tworzących przekonanie, że za coś odpowiadają i mają możliwość decyzji. Zamiast jasno określonej listy pełnomocników mamy chaos, niepełne listy i opowieści z mchu i paproci. Mamy pełnomocników od tematów doraźnych i od całych obszarów. Tylko ci pełnomocnicy są pełni niemocy. Oni mogą być jedynie pasem transmisyjnym, referując prezydentowi tematy, prosząc o decyzje i wskazówki i później je komunikując. Tworzą złudne wrażenie, że personalnie są w stanie podejmować decyzje i koordynować tematy. Oczywiście, niektórzy mogą, robiąc to po prostu w ramach obowiązków zawodowych – ci, dla których to jedynie praca społeczna, zyskują jedynie instrument z zakresu PR i dodatkowy wers w CV.
Prawda, w tym pozornym chaosie, jest banalnie prosta: w tym mieście jest tylko jedna osoba pełna mocy. Pozostali mogą jedynie starać się stworzyć wrażenie, że mają na coś wpływ, jednocześnie ponosząc odpowiedzialność. Dopuszczam, że są pełni dobrych chęci, zapału i inicjatywy, ale nic nie wskazuje, że akurat mocy.
A czytelników namawiam, by nie ulegali złudzeniom.
Odcinek 1 – Wydział Ludzi Kłopotliwych
Odcinek 2 – Komu wydział, komu?
Odcinek 3 – Kto tu jest od inwestycji?
Odcinek 4 – Trzask łamanych kręgosłupów
Artykuł napisany przez byłego Pełnomocnika Prezydenta Miasta Gdyni ds. Komunikacji Rowerowej, więc pewnie dobrze zna się na rzeczy 🙂
Swoją drogą Furkala też już chyba odwołali? Rada miasta nad tym debatowała 27.04.2021…
Lubię opowieści Pana Zygmunta, mam jednak tu pewną uwagę: sam był Pan kiedyś jednocześnie radnym miasta i pełnomocnikiem prezydenta i jakoś to wtedy nie przeszkadzało. A jeszcze jak sobie jeszcze przypomnę, jak byli przez pana niektórzy z pogardą traktowani, bo wielki pan radny i pełnomocnik, to śmiać mi się chce z tego artykułu. Ogrom hipokryzji!
Miło mi, że lubi Pani to czytać. Oczywiście, że byłem radnym i pełnomocnikiem i mi to przeszkadzało, choć wcześniejsze zapewnienia, że nie ma tu żadnej kolizji, wziąłem za dobrą monete. I, gdy zostałem Przewodniczącym RM, miałem nadzieje, że uda mi sie skutecznie działać w tematach rowerowych – na jakimś poziomie była to nawet prawda, ale w kluczowych momentach i tak okazywało sie, że bezdyskusyjne centrum decyzyjne jest jednak zupełnie gdzie indziej 😉 I zupełnie nie moge sobie przypomnieć swojej pogardy – nigdy też nie uważałem, ze bycie radnym to coś „wielkiego” co upoważnia do patrzenia z góry. Ale oczywiście, może Pani tu pisać co życzy, bez podawania konkretów i niewiele na to moge poradzić. W każdym razie, ta ocena wydaje mi sie mega niesprawiedliwa.