CZAS WAŻNEJ DECYZJI

Felieton, którego publikacji odmówił znany trójmiejski serwis internetowy.

Felieton ukazał się również na łamach ”Dziennika Bałtyckiego”


Czy znikną historyczne korty tenisowe? Czy zamiast zieleni dostaniemy znów beton?
Gdyńscy radni muszą zdecydować świadomie i z pełną konsekwencją skutków.

korty tenisowe w Gdyni przy u. Ejsmonda
Historyczne Korty Tenisowe w Gdyni. fot. zrzut ekranu mapy Google

Wiem, że felieton świata nie zmieni ani nie uchroni przed katastrofą. Pewnie nawet kogoś zezłości, jak krzyk, który przeszkadza w spokojnej kontemplacji i mąci komfort jesiennego relaksu w nadmorskim mieście. Trudno – taka rola i trochę do niej przywykłem. Biorę reflektor, by oświetlić konkretne miejsce i konkretnych ludzi. I wiem – oni tego nie lubią. Wolą zginać karki w ciszy i bez wytykania palcami.

Przed nami już w środę (26.10.2022 r.), sesja Rady Miasta Gdyni. Wśród innych, przesądzą się 2 ważne kwestie:

Po pierwsze, radni dokręcą nam śrubę w zakresie stawek od nieruchomości, podwyższając ją do maksymalnej dopuszczonej prawem wysokości. Nie dlatego, że muszą, tylko dlatego, że – mogą. Komunikacja drożeje, bo koszty paliwa – wiadomo. Koszty realizacji różnych zadań także. Jeśli składowe drożeją, to trudno, by wysokość opłat nie drgnęła. Z podatkiem od nieruchomości jest inaczej – nie ma realnego powodu by podwyższać. Mieszkamy, prowadzimy działalność i zmagamy się ze skutkami inflacji i wzrostu kosztów. Urzędnicy nas nie wspierają, tłumaczą, że to niezależne od nich, że prąd drożeje wszędzie i ogrzewanie i koszt wywozu odpadów i że mogą tylko bezradnie się przyglądać. A tymczasem, gdy już się prawie nabraliśmy, że są po naszej stronie – wyciągną zza pleców kij bejsbolowy i walną nas w głowę z całą siłą. Przed tym podatkiem się nie ucieknie, metry kwadratowe są policzone i nie znikną – najprostszy podatek w naliczeniu i wyegzekwowaniu. Kryzys kryzysem, inflacja inflacją, rosnące koszty życia – jasna sprawa, ale podatnika Gdynia wyciśnie jak cytrynkę, na zimno i bez sentymentów. Nie będzie pytać, ile masz w portfelu w czasie szalonych podwyżek, wariujących rat kredytów, kosmicznych cen prądu i ogrzewania. Zapłacimy wszyscy, gwarantuję.

Po drugie – radni Samorządności uchwalą miejscowy plan dla terenu obejmującego m.in. korty tenisowe przy Ejsmonda. Tak, tego terenu, którego los przesądzał się od kilku lat, w kolejnych dyskretnych ruchach. Gdy wielu z nas było przejętych opcją zabudowania Polanki Redłowskiej, w tym czasie miasto szykowało dużo ważniejszy deal. Widzieli to ci, którzy w kwietniu zorientowali się, że turniej WTA z udziałem Igi Swiątek został – mimo wcześniejszych ustaleń – oddany do Warszawy. Widzieli to ci, którzy obserwowali kolejne zmiany w projektach planu miejscowego pozwalające inwestorowi na coraz więcej, widzieli ci, którzy obserwowali przylot mojego imiennika z Polsatu do Gdyni. Teren jest przygotowany pod wielką inwestycję, o czym kiedyś już pisałem. Imiennik już swoją cześć dealu realizuje: gdyńska hala widowiskowo – sportowa ma od niedawna sponsora tytularnego, a w jednej z ogólnopolskich telewizji pojawia się Gdynia jako przykład dobrych rozwiązań w różnych kwestiach. Pora zatem na miejską część porozumienia.

Gdyńscy radni z opcji prezydenckiej niespecjalnie angażują się w zgłębianie zapisów planów miejscowych. Pan prezydent ich uspokoi, poklepie po ramieniu i powie: „będzie dobrze, proces jest pod kontrolą”, uspokoi zaniepokojonych kibiców, że terenowi historycznej „górki” nic nie grozi, a miłośników tenisa zapewni, że korty zostaną. Wprawdzie, za jakiś czas okaże się, że nowy inwestor za nic ma zapewnienia pana prezydenta, ale wtedy świata się nie cofnie.

Gdy byłem radnym, zostałem nabrany kilka razy – na test prywatnego inwestora dla lotniska, na słynny ogólnodostępny taras na Sea Towers itd. Każdego z nas można oszukać, ale gdy ktoś daje się oszukiwać w nieskończoność to albo jest durniem albo wspólnikiem. Można potem mówić: „ojej, ja tego nie doczytałem” – kompromitując się po raz kolejny albo mówić „ale nas zapewniano” – tymczasem ja czuję się w obowiązku ostrzec każdą z 28 osób tworzących gdyńską radę miasta, że głosując za uchwaleniem planu w obecnych zapisach przyłożycie rękę do procesu, który nieodwracalnie zniweczy to, co dzieje się na terenie kortów. Głosując za – napchacie kabzę inwestorowi, który nawet nie udaje, że ma inny cel niż podział na mniejsze działki. Głosując za – zniweczycie szansę na rozwoju gdyńskiego tenisa w sytuacji, gdy gdyńskie dzieciaki mogą niedrogo ćwiczyć, a popularność tej dyscypliny rośnie w nieprawdopodobnym tempie. Głosując za – wspieracie proces zaplanowany jakiś czas temu, proces, w którym organizacja turnieju WTA z udziałem najlepszej tenisistki świata mógł tylko przeszkodzić. Jakże szyderczo brzmią teraz słowa prezydenta Wojciecha Szczurka przy okazji pierwszego i jedynego występu Igi w Gdyni: Historia imprez tenisowych w naszym mieście ma piękną tradycję. Czas dopisać do niej kolejny rozdział.”

Kolejny atak śmiechu może pojawić się po tym, jak przypomnimy sobie, że w październiku 2019 roku Gdynia gościła seminarium Związku Miast Bałtyckich pod nazwą „Zazielenianie miasta”. Z całkowitą powagą przedstawiciele urzędu mówili i pisali: „Przy trwającej migracji ludzi do miast temat ten staje się bardzo ważny. W naturze człowieka jest przebywanie w otoczeniu drzew i kwiatów.” Dwa miesiące później wydzierżawili teren 20 tysięcy m kW fundacji NOVA, planującej na tym terenie całkowitą zabudowę.

Nie mogę więcej niż mogę. Wchodzę więc na internetową mównicę, kieruję snop światła na salę obrad rady miasta i z megafonem apeluję do radnych Samorządności. Do tej przyzwoitości, która w nich na pewno jest, do wrażliwości, którą „bieżączka” nieco przykryła, do troski o miasto, na którym przecież im zależy: NIE RÓBCIE TEGO! To wasza decyzja i wasza odpowiedzialność. Nie możecie potem zasłaniać się niewiedzą, dezinformacją albo bezkrytycznym zaufaniem do prezydenta. Prezydent tylko wnosi projekt, ale to wy – nie on – możecie go uchwalić lub nie. Mnie możecie uważać za kosmitę, frustrata, politykiera czy kogo tam życzycie – to bez znaczenia. Ale wszystkie stowarzyszenia, które apelują o zmianę decyzji, to też kosmici? Radni z innych opcji, którzy mówią, że to zły pomysł, są niedouczeni i pełni złej woli? Im na Gdyni nie zależy? Wojewódzki konserwator zabytków którego służby wszczynają procedurę związaną z ochroną konserwatorską też nie ma o niczym pojęcia i jest we władaniu obcych sił? A korzystający z kortów? A ci, którym zależy na zieleni?

Dźwigniemy te cholerne podatki, które znów nam dowalicie – rozumiem, że kasa pusta, a miasto na skraju bankructwa. Rozumiem, że nie odpuścicie – ale akcji z kortami nie róbcie. Nie dajcie się zapisać w historii miasta jako szkodnicy i jako współsprawcy. Nie jesteście podwładnymi prezydenta – macie wolny mandat. Pracujecie dla Gdyni, dla przyszłych pokoleń. Złapcie, proszę tę perspektywę.

Joasiu! Elu! Marcinie! Kubo! Mariko! Lesiu! Kubo! Sebastianie! Jarku! Ewo! Elu! Zenku! Danko! Grześku – „Ołówku’! Obie panie Anny! Panie Adamie! Jako mieszkaniec z doświadczeniem miejsca, w którym się znajdujecie i osoba proszona przez wielu, by was poprosić – proszę! Nie popierajcie tej ustawki. Wyście nic temu inwestorowi nie obiecywali, nic mu nie jesteście dłużni. Macie strzec interesu miasta i gdynian – nikogo innego. Zachowajcie się jak należy, a ja w kolejnych felietonach będę opiewał wasze męstwo (żeństwo?). Macie to na piśmie.

Zobacz także: Szukaj Igi w stogu siana.