Mieszkam w Chyloni praktycznie od zawsze, bo pierwszych dwóch lat życia na Demptowie nie pamiętam. To Chylonia jest i była moim miejscem. I choć niektórzy jej nie doceniają, żyjąc w świecie stereotypów i plotek, to ja widzę jej potencjał i mocne strony. Jako młoda osoba, korzystająca z komunikacji zbiorowej kilka razy dziennie, doceniam bliskość SKM-ki oraz ulicy Morskiej z siecią autobusowo – trolejbusową. W tym sensie czuję, że mieszkam w tej części miasta, gdzie nie muszę być niewolniczką samochodu, by gdziekolwiek dojechać. Oczywiście, dojazd do Gdyni Zachód to inna sprawa, tu musimy liczyć się wyprawą z przesiadkami, która trwa po prostu długo i tu na pewno jest duże pole do zmian. Linia K jeździ rzadko i nie jest realnym rozwiązaniem. Poza tym, zawieszenie linii W było dla mnie, jak dla wielu gdynian i gdynianek, dużym utrudnieniem. I nawet gdy nastąpił jej powrót, na krótko przed wyborami, nie jestem pewna, czy to zmiana na stałe czy jednak „kiełbasa wyborcza”. Chciałabym, by komunikacja zbiorowa była konkurencyjną opcją dojazdu, działała sprawniej i nie polegała na jeżdżeniu w tłoku i czuciu się jak gdynianka gorszego sortu. Marzy mi się, żeby samorząd mógł stać się udziałowcem SKM i wpływać na jej rozwój. To naprawdę potrzebne i mam nadzieje, że nowe władze miasta powalczą o taką możliwość.
![Czas dla Chyloni 14 chyl3](https://www.gdynia.plus/wp-content/uploads/2024/02/chyl3.jpg)
![Czas dla Chyloni 15 ulica Meksykańska](https://www.gdynia.plus/wp-content/uploads/2024/02/chyl2.jpg)
![Czas dla Chyloni 16 chyl1](https://www.gdynia.plus/wp-content/uploads/2024/02/chyl1.jpg)
Mieszkam w Chyloni i naprawdę ją lubię, ale przyznaję z ciężkim sercem – niewiele oferuje ona ludziom młodym. Przystanie sąsiedzkie nie są optymalnie wykorzystywane, a i tak już mocno okrojona oferta jest adresowana raczej do innych grup. W zasadzie zawsze kończy się tak, że szukając jakiejkolwiek formy spędzenia wolnego czasu i tak muszę jechać gdzieś dalej, najczęściej do Śródmieścia. W naszej dzielnicy nie mamy nawet jednej klimatycznej kawiarni, w której można by było usiąść ze znajomymi i bez pośpiechu spędzić czas. Nie ma w zasadzie oferty kulturalnej – wydarzenia typu „kino plenerowe” czy koncert w Parku Kilońskim są sensacjami i to tylko letnimi. Czasem mam wrażenie, że więcej jest w stanie zaoferować lokalna parafia św. Mikołaja niż nasz samorząd. To rozczarowujące i męczące.
Do niedawna jeszcze można było w miarę komfortowo pojeździć na rolkach wzdłuż Morskiej, bez potrzeby jechania na bulwar czy na odcinek na Babich Dołach – ostatnio jednak jakość asfaltu pogorszyła się tam tak bardzo, że niewiele z tego przyjemności. Znów kończy się na tym, że trzeba jechać dalej, chyba, że lubi się sporty ekstremalne.
Wiele w tej dzielnicy jest potrzeb (bo wielu też mieszkańców!), tym bardziej dziwi mnie, że tak mało uwagi poświęca się tej części miasta. Nawet proste działania, obiecane i przyjęte do realizacji, nie idą do przodu. Na przykład prawoskręt ze Swarzewskiej w Morską. Jego brak kompletnie paraliżuje duży odcinek wyjazdowy każdego poranka, a informacje o tym, że będzie zrealizowany, słyszałam już kilka lat temu. Swoją drogą, jeśli ktoś to skrzyżowanie przejedzie prosto, wjedzie w ulice Wiejską, której aktualny stan świetnie pasuje do nazwy – takich dziur jak teraz, nie było tam nigdy. Gdy idę nią dalej, w kierunku SKM Leszczynki, docieram do kompletnie zmarnowanego placu, który pewnie mógłby mieć sens, ale ewidentnie nie ma na niego pomysłu. Plac Dworcowy w Chyloni po zmianach też nie tętni życiem – miejsce zostało uporządkowane, ale nadal jest martwe. Po drugiej stronie torów to, co nazwano rewitalizacją Meksyku, jest przede wszystkim parkingiem. Na pewno przydatnym, ale co z innymi funkcjami?
Chylonia – najliczniejsza dzielnica Gdyni ze swoją historią, specyfiką, ciekawymi miejscami, jest na uboczu gdyńskiego życia i od lat mam poczucie, że jest przez władze miasta zapomniana. Wszystko działa tu w trybie interwencyjnym – najpierw przez lata mówi się o niebezpiecznym skrzyżowaniu Starogardzka – Chylońska, ale dopiero po kolejnym wypadku miasto podejmuje działania. Od lat widzimy, jak dziki ryją nam dzielnicę (na Rozewskiej ten widok znam od dzieciństwa), ale dopiero gdy dzik atakuje kobietę, rozpoczyna się dyskusja o problemie.
Bardzo chciałabym, by gdyński samorząd traktował Chylonię poważnie i z należytą uważnością, dlatego postanowiłam zostać kandydatką do rady miasta Gdyni z tego okręgu. Narzekanie nie wystarczy – trzeba spróbować coś zrobić.
ALINA ZMUDA – TRZEBIATOWSKA
Napisz odpowiedź